Pomiń zawartość →

Slow? Smart? Czy tak, jak zwykle?

Ostatnio sporo się zadziało w sprawie życia mieszkańców Nowego Dworu Gdańskiego. Oto ich dostatek ma zagwarantować zrobienie ze stolicy Żuław slow city – miasta dobrego życia.

Część obywateli zajęła się zatem uchwalaniem takiego przyszłego stanu. Inni, postanowili, że postarają się coś niecoś o tym dowiedzieć i opowiedzieć nieuświadomionym. Jeszcze inni – tych jest najwięcej – znaczna i znacząca większość, przeszli nad tym zupełnie obojętnie. Po prostu – nie słyszeli i nie wiedzą, o co chodzi. Faktu tego, póki co, nie zmieni jeden czy drugi artykuł w gazecie, ani wpis na fejsiku, ani masowo wysłany sms.

Tymczasem, idzie szeroko przez świat nowy trend – powstają miasta, już nie tylko spokojne, ale również inteligentne – smart city. Czy to jest dobra nazwa? – trudno powiedzieć. Języki ludzkie od czasów babilońskich, na tyle różnią się między sobą, że tłumaczenia były i są kłopotem. Skoro mówi się o inteligentnych budynkach, to można i o inteligentnych miastach czy regionach.

Inteligencja, w tym przypadku, ma się przejawiać maksymalnym wykorzystaniem istniejących zasobów wiedzy, zastosowaniem najnowszych, najnowocześniejszych, nieraz prawie fantastycznych i szalonych, technologii. Smart city korzysta z zasobów, dbając jednak, żeby ich w żaden sposób nie uszczuplić. Jeśli inteligentnie, to powinno być i mądrze.

Czy na smart city da się zarobić? Pytanie jest otwarte, podobnie, jak w przypadku slow city. Przy skorzystaniu z szerokich możliwości pozyskania pieniędzy z różnych dotacji (czyli, jak uważa większość, nie naszych) można całkiem nieźle wzbogacić zarówno budżet gminny, jak i domowy. W przypadku budżetu aglomeracji wielkości Nowego Dworu Gdańskiego mówi się o rocznych oszczędnościach w wydatkach rzędu milionów złotych przy jednorazowym udziale w inwestycjach rzędu kilkuset tysięcy.

Niektórzy już snują fantastyczne wizje, jak to miasto będzie wykorzystywać prąd wyprodukowany przez publiczne kolektory fotowoltaiczne, rozsyłany po własnej miejskiej sieci (sprzedaż hurtowa do sieci energetycznej publicznej i ponowne jej odkupienie się nie opłaca), ogrzewający szkoły i urzędy, wykorzystywany do naszpikowanych czujnikami ruchu ledowych lamp oświetlających najciemniejsze uliczne zakamarki. A jeśli pojawią się nadwyżki energii? Cóż prostszego – od czego mamy wieżę ciśnień? Będzie pełnić wówczas rolę elektrowni szczytowo-pompowej!

Należy tylko mieć nadzieje, że pojęcia typu smart city, slow city, czy inne, związane z innowacyjnościami, nie będą wyłącznie słowami-wytrychami, ale składnikiem przyjaznej zwykłemu człowiekowi rzeczywistości.

Opublikowano w Publicystyka

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *