Pomiń zawartość →

Strach

Jedną z najciekawszych i najbardziej popularnych w ostatnich czasach metodą zarządzania – historyczną, znaną przecież od wieków – jest zarządzanie strachem.

Polacy boją się, przede wszystkim, nieznalezienia lub utraty pracy. Jest to dobro obecnie tak rzadkie w niektórych powiatach, że za miejsce pracy, nawet sezonowe, to pracownik powinien płacić pracodawcy.

Boimy się, że Polska zmieni się – używając jednego z licznych ostatnio neologizmotwórczych sformułowań ludzi władzy – w minę przeciwczołgową. Patrzymy na potulnie ustawiających się w kolejkach w nowodworskich hipermarketach braci Słowian – nie wierzymy, ale boimy się, że nasze dzieci, któregoś pierwszego września nie pójdą do szkoły.

Nie ma roku, aby nie groził nam wybuch pandemii jakiejś nieuleczalnej, albo przynajmniej trudno uleczalnej, choroby. Pamiętamy jeszcze dezynfekujące maty leżące na szosach w okolicach miejsc, gdzie znaleziono martwego łabędzia? Jakie to szczęście, że nie było wówczas tak gęstej sieci autostrad, jak dzisiaj.

Trzeba uważać, by informacja umieszczona na fejsiku, choćby najbardziej niewydarzona i głupia, nie spowodowała wcześnie porannej wizyty służb. Różne przykrości i niedogodności mogą trwać do czasu, aż wszyscy dziennikarze zapomną, o co chodziło.

Dzieci w szkole boją się powiedzieć coś oryginalnego, bo nauczyciel może ich skarcić tradycyjnym i znanym wielu pokoleniom uczniów: Ty mi tu nie filozofuj!

Kandydaci w nadchodzących wyborach boją się swoich kontrkandydatów – rzeczywistych i domniemanych.

Żuławiacy mają obawy, że zaleje ich morze. Lodowce topnieją, ociepla się atmosfera. Trzeba mieć jednak nadzieję, że ludzie XXI wieku, wyposażeni w nowoczesne technologie okiełznają tradycyjny w delcie Wisły problem. Wszak żuławscy osadnicy radzili sobie z wysoką wodą i ciepłym średniowiecznym klimatem już w czasach, kiedy Wikingowie odwiedzali Truso i zieloną wówczas Grenlandię.

Kiedyś nie baliśmy się klaskać w odpowiedzi na wezwanie: nie lękajcie się!

Opublikowano w Publicystyka

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *