Pomiń zawartość →

Jak wyjść z kryzysu?

Zewsząd słyszy się o różnego rodzaju kryzysach. Wiadomo, że kryzysy mogą być zewnętrzne lub wewnętrzne. Kryzys wewnętrzny może przeżywać nawet pojedyncza osoba, nie wspominając o organizacjach, regionach i państwach. Rodzajów kryzysów zewnętrznych, z kolei, jest co niemiara.

Jednym ze sposobów wyjścia z kryzysu jest znalezienie kozła ofiarnego. Nie jest to metoda odkrywcza. Znana jest od zarania dziejów ludzkości. Ponoć każdy konflikt zbrojny jest wytłumaczalny dążeniem do złożenia „kozła” w ofierze. Czarownice spalone na stosie to, oczywiście, też był rodzaj ofiary przebłagalnej. Dodajmy jeszcze los nieszczęsnej Jagny Borynowej.

Obecnie, w dzisiejszych czasach metoda „na kozła” jest doskonale rozpracowana przez psychologów – teoretyków i praktyków.

Co lub kto w dzisiejszych czasach może być kozłem ofiarnym? Wszystko i każdy. Potrzebna jest tylko odpowiednia oprawa – multimedialna, telewizyjna lub internetowa jest najskuteczniejsza. Można też wykorzystać tradycyjne, bardziej kameralne środki i sytuacje. Jakieś zebranie, impreza, konwektykiel, narada, rada – każde inne, adekwatne forum jest też do przyjęcia. Odpowiednio złożona ofiara potrafi odmienić nawet najbardziej niekorzystny los i uzdrowić dowolnie beznadziejną sytuację.

Jest Ci źle? Rozejrzyj się dokoła, na pewno znajdziesz kogoś kogo, lub coś co można poświęcić.  Najlepiej, żeby kozioł ofiarny był odpowiednio wyrazisty – może to być coś, co się lubi albo ktoś z kim się przyjaźni.  Im większa spektakularność, tym większa gwarancja sukcesu. Wszak, głównym celem poświęcenia jest jak największa mobilizacja, tych, którzy jeszcze nie zostali kozłami. Bodźce psychologiczne są bardziej skuteczne czasami, niż ekonomiczne. Przecież na jednym koźle niekoniecznie można skończyć.

Ponieważ  koniunktura musi kiedyś przyjść, jak mawiał bohater Dołęgi-Mostowicza, więc składanie w ofierze kozłów jest skuteczne. Zazwyczaj, zgodnie z krzywą rozkładu Gaussa.

Dobrze rozejrzyjmy się dokoła. Spójrzmy wstecz. Ile już złożono ofiar? A ile już niedługo nas czeka? Okazji co niemiara. W pracy, w urzędzie, w domu, na podwórku, w organizacji, przy okazji wyborów, przy realizacji inwestycji, gdy narzekamy na zdrowie cielesne i duchowe, na Żuławach i na szczeblu krajowym – złóżmy ofiarę. Kolejny raz poczujemy ulgę. Pokonamy kryzys.

Ale na jak długo?

Opublikowano w Publicystyka

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *