Pomiń zawartość →

Antywybory

Wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami. Ale jest też dobra wiadomość. Większość mieszkańców Żuław nie będzie startować w wyborach. Ewentualnie, i co najwyżej, będą głosować. Startować nie będą. Będzie fajnie.

Niestartujący w wyborach nie będą nam przecież obiecywać załatania dachu i naprawy krzywych chodników oraz dziurawych asfaltów, wybudowania ścieżek rowerowych.

Nikt z tych, którzy nie chcą być wybrani nie zobowiąże się do zwiększenia zatrudnienia i zmniejszenia bezrobocia. Nie zapewni, że stworzy nowe miejsca pracy ani w przetwórstwie rolno-spożywczym, ani w urzędach, ani w agroturystyce,  w melioracjach, a nawet w agencji ochrony na stróżówce. Nie załatwi posady, ani nawet stażu dla dziecka, robót interwencyjnych i dopłat do utworzenia nowych stanowisk.

Ludzie, którzy nie ubiegają się o ważne stanowiska nie poczęstują nas kiełbasą, ani niczym innym, gdy oddamy na nich głos. Nigdzie nas nie podwiozą. Nie pożyczą ani grosza na wieczne nieoddanie.

Żaden niekandydujący nie będzie obiecywał zrobienie slowcity, ani przyłączenia do metropolitalnego bigcity. Inwestorzy i inwestycje na kolejne cztery lata nie będą tematem rozmów niekandydatów z innymi wyborcami.

Nie będzie obietnic cudownego obniżenia podatku rolnego, od nieruchomości czy umorzenia podatku od psa. Nikt, kto nie chce skorzystać z czynnego prawa wyborczego przecież tego nie obieca.

Ktoś, kto nie jest kandydatem na radnego, wójta czy burmistrza nie obieca wspaniałych szans rozwojowych dla byłych pegeerów, kolejnych pętli i kompleksowych projektów i promocji.

Coraz częściej można odnieść wrażenie, że im więcej osób nie startuje w wyborach, tym fajniej.

Opublikowano w Publicystyka

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *