Pomiń zawartość →

Płytka duma i kompleksy

Odkąd słowo murzyńskość (w znaczeniu potocznym, a nie wikipedycznym) stało się dopuszczalne i prawie poprawne politycznie, warto się zastanowić nad kontekstem jego ewentualnego użycia na Żuławach.

Ciekawe zwłaszcza jest zestawienie tegoż słowa z kreowaniem tożsamości mieszkańca delty Wisły. Z tym, co powszechnie wiadomo, są niejakie problemy. Utożsamianie się miejsca zamieszkania jest o wiele trudniejsze, gdy brakuje tożsamości miejsca urodzenia i pochodzenia.

Z czego Żuławiak może czuć się dumny? Na co dzień dostrzegamy zazwyczaj tylko same niedostatki, typowe dla całego kraju.  Pracy u nas ponoć i być może nie brakuje, ale okazja do zarobku jest cienka, mało perspektywiczna – co najwyżej związana z sezonem letnim. W dzisiejszych, multimassmedialnych czasach  wszelki widoczny niedobór  bardzo sprzyja kompleksom (i nie tylko).

Meklemburgia-Pomorze Przednie jest najbiedniejszym krajem związkowym w Niemczech. Niektórzy uważają, że na dodatek zbankrutowanym. Bezrobocie jest tam w wielu miejscach jeszcze wyższe, niż na naszym terenie. Dotacje unijne odnowiły, co prawda, poenerdowski land, ale najnowsze chodniki i ścieżki rowerowe gdzieniegdzie przerasta już trawa. Obok domów z wymuskanymi elewacjami stoją rozpadające się rudery. Wiele miasteczek wygląda na wyludnione. Na wystawach sklepowych można obejrzeć reklamowane funkcjonalnością i eleganckim wyglądem balkoniki dla osób z dysfunkcją ruchu.

Podobny krajobrazowo do naszego województwa region konsekwentnie stawia na turystykę. Hasło „MV tut gut”, jak by nie przetłumaczył, brzmi dobrze. Każdy, nawet najdrobniejszy, element infrastruktury sprzyjającej przyciągnięciu turystów jest tu traktowany z największą atencją. Przez zwykłych ludzi również. Stara kaflarnia przerobiona na klimatyczną restaurację – czemu nie? Dawna bocznica kolejowa jako okazja do przejażdżki wypożyczonym z muzeum wagonem pamiętającym najwcześniejsze enerdowskie lata i kolejka wąskotorowa na plażę (prawie jak nasza!) z parowozem przeciskającym się pomiędzy kawiarnianymi stolikami przez wąskie uliczki nadmorskiego miasteczka, jak dymiący tramwaj – super atrakcja dla starych i młodych! Eleganckie lofty w starych nadwodnych spichlerzach i fabrykach – do dyspozycji każdego, kto zechce zostawić swoje pieniądze.

Czy u nas taka konsekwencja jest możliwa? Tak, czy nie? To zależy. Może tylko wystarczy przeczytać jeszcze raz początek tego felietonu.

Opublikowano w Publicystyka

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *